Strona domowa Tomka Ciborowskiego



Biografia

Foto Tomasz Ciborowski 2020 Moje życie w pigułce

Urodziłem się na Śląsku. Rodzice pochodzą z kresów wschodnich. Całe swoje życie od urodzenia do chwili obecnej spędziłem w Bytomiu. Tu się urodziłem, tu osiągałem kolejne szczeble edukacji, począwszy od zerówki a skończywszy na LO.

Praca, zainteresowania

Obecnie ze względów zdrowotnych nie pracuję. Dotychczas zawodowo zajmowałem się programowaniem, obsługą techniczną komputerów, księgowością, kadrami, finansami. Byłem także sprzedawcą. Pomagałem bratu w prowadzeniu jego własnej firmy, zajmując się rozliczeniami z urzędami. Przez parę lat prowadziłem swoją własną małą firmę, zatrudniając również pracowników. Potem przyszedł kryzys zdrowotny i orzeczenie o niepełnosprawności.

Interesuję się informatyką, techniką i psychologią, ekonomią, przede wszystkim geografią i historią gospodarczą, angielskim, hebrajskim, greką, łaciną i religią, teologią. Jestem samoukiem. Zacząłem programować w wieku niespełna 11 lat. Dostałem wtedy mój pierwszy komputer Atari. Cóż to były za czasy! Później „pracowałem” na różnych komputerach, m. in. na ZX Spectrum, Spectravideo, Amstradzie CPC 6128, Odrze, Meritum, Commodore 64. Od 1991 roku „walczę” na pececie.
Psychologią zainteresowałem się przez przypadek. Otóż kiedyś wziąłem się za sieci neuronowe, tzw. sztuczną inteligencję. Ale jakoś nie za bardzo szło mi zrozumienie, więc postanowiłem poszukać w książkach medycznych jakichś informacji, które mogłyby mi dopomóc w zrozumieniu tematu. Niejako przy okazji natknąłem się na informacje z dziedziny patologii. W niezwykły sposób tamten materiał dotykał polskiej rzeczywistości. I tak to się zaczęło. Teraz w zasadzie przerobiłem znaczną część materiału ze studiów wyższych, przeszedłem warsztaty psychologiczne.

Lubię przyrodę, spacery, choć jestem domatorem. Lubię słuchać muzyki różnego gatunku, od poważnej po rozrywkową, a i nie pogardzę poezją śpiewaną. Jestem fanem - choć dość wybrednym - filmów o tematyce science-fiction, Moimi kultowymi serialami są Stargate SG-1, Stargate Atlantis (kontynuacje filmu Gwiezdne Wrota) oraz Battlestar Galactica.

Wychowanie i moje poglądy

Z uwagi na treść moich artykułów czuję się zobowiązany do krótkiego przedstawienia mojego wychowania, poglądów i ich przemiany. Znajomość mojej drogi życiowej pozwala Czytelnikowi zrozumieć moją wizję, zapatrywania oraz postawę uszanowania dla dorobku socjalistycznej Polski.

W domu otrzymałem wychowanie patriotyczne, w duchu humanistycznym. Mój ojciec w okresie PRL zajmował się projektowaniem oraz nadzorem budowlanym sieci ciepłowniczych z ramienia Wojewódzkiego Biura Projektów w Katowicach. W młodości służył jako ministrant. W domu rzadko rozmawiało się na tematy polityczne, a tym bardziej ideologiczne. Nie było też żadnych propagandowych książek. Począwszy od powstania Solidarności żywo się interesował i popierał jej idee i działania.

Jednakże największy wpływ wywarł na mnie osobiście i na moich kolegów mój nauczyciel szkolny - mgr X - aktywny działacz Solidarności, „kombatant” stanu wojennego (nazwiska nie podaję, by jemu nie zaszkodzić). Przez praktycznie cały okres nauki, w szkole podstawowej, a potem średniej wpajał nam swoje poglądy na lekcjach historii, wo i wos. Nikt z nas, ja i moi koledzy, nie zdawał sobie sprawy z pobudek kierujących nauczycielem. Zresztą, są one owiane mgiełką tajemnicy do dziś. Chłonęliśmy jego postawę jak gąbka wodę. Trudno wyliczyć wszystko to, co nam zaprezentował. Podam tylko najbardziej charakterystyczne wątki.
Wyśmiewał okres PRL, jako nic nie warty, czas degradacji i zniszczeń. Szydził z dorobku socjalistycznej myśli ekonomicznej i społecznej. Socjalizm w dość obrazowy sposób przedstawił jako system uczniów siedzących do górny nogami w ławkach przytwierdzonych do sufitu. Zachwalał bez najmniejszej refleksji kapitalizm, własność prywatną, samorządy, natomiast własność publiczną i państwową określał jako rzecz niczyją, którą można dewastować, bo nie ma swego właściciela.
Marksa przedstawił, jako chorego robotnika, któremu przyśniło się, że może być naukowcem. Wyśmiewał zarówno jego prace, jak i zastosowaną metodologię, twierdząc, że nie mają one z prawdziwą ekonomią nic wspólnego i zostały wymyślone przez domorosłego filozofa.
W swoich wykładach twierdził, że w okresie lat 70-tych naród żył tylko dzięki pożyczkom gierkowskim, bo system wtedy już był niewydolny.
Co więcej, twierdził, że gdybyśmy żyli w „normalnym” kraju tzn kapitalistycznym, to dziś cieszylibyśmy się dostatkiem materialnym i ładem moralnym.

Tak oto trwała moja formacja, która uczyniła ze mnie prześmiewcę socjalizmu, PRLu i antykomunistę i takiego jakby korwinistę.

Moja przemiana zaczęła się wtedy, gdy obserwacje życia codziennego w nowej Polsce nie potwierdzały tych wpojonych wizji. Wątpliwości pojawiły się już w szkole średniej, lecz erudycja profesora była skutecznym na nie „lekarstwem”. Obserwacje nieszczęść ludzi potraktowanych instrumentalnie w maszynerii kapitalistycznej, potem moja praca zawodowa, zaczęły siać ziarno powątpiewania. Jeśli w kapitaliźmie ludziom żyje się dostatnio, to dlaczego po kilku latach przemian z roku na rok jest coraz trudniej? Dlaczego występowało bezrobocie i to w takiej skali? Wcześniej mówiono nam tylko o ukrytym socjalistycznym bezrobociu, a kapitaliźmie tylko nieroby i lewusy są bez pracy. Pierwszy okres „wytłumaczył się” skutkami socjalizmu, ale potem? Potem przyszło własne doświadczenie na rynku pracy, które przyniosło otrzeźwienie.

Już jako dorosły człowiek sięgnąłem do literatury. Zetknąłem się z prawicową krytyczną literaturą ekonomiczną, gdzie polemizowano z pracami Marksa, Engelsa, Lenina. Tak więc, po raz pierwszy zetknąłem się z socjalistyczną myślą ekonomiczną poprzez krytykę. Jednak to, co przeczytałem, wielce mnie zdumiało. Byłem osobą prześmiewczą, lecz ta cecha wynikała z podstępnie i perfidnie zakorzenionej przez szkolnego nauczyciela, kłamliwej wiedzy i ideologii. Na całe szczęście, nigdy nie pozbyłem się dążenia do prawdy. I ten właśnie element mojej osobowości pozwolił mi wydobyć się z otumanienia. Nagle zobaczyłem, że myśl socjalistyczna, choć mi wtedy zupełnie obca, to zespół logicznie powiązanych wniosków, analiz, hipotez, stworzony przez ludzi wykształconych. Wtedy to bowiem dowiedziałem się, że Marks kształcił się w oparciu o dzieła Ricardo, miał rzetelne uniwersyteckie wykształcenie filozoficzne, a potem podyplomowe własne studia ekonomiczne. Jego prace dały podwaliny pod całkowicie nowe dziedziny wiedzy, jak socjologia, nowe nurty w filozofii. To jego dziełem było nowe pełniejsze ujęcie wartości pracy, teoria cykli koniunktury i związane z nią przewidywania kryzysów (potwierdzone wielokrotnie), czy też wprowadzenie do ekonomii pojęć reprodukcji prostej i rozszerzonej. To on dał podwaliny pod współczesne ujęcie dochodu narodowego, to on wskazał po raz pierwszy na dynamiczne aspekty gospodarki. Metodologia, którą zastosował była typowa dla tych czasów. Zdziwiła mnie zatem tak bezwględna krytyka jego prac, a nawet samej metodologii. Była to krytyka w oparciu o współczesne kryteria badawcze i wiedzę. Ale czy można krytykować metody czasu Marksa bez krytyki Ricardo i Smitha? A tak właśnie neoliberalni naukowcy i dziennikarze postępowali i czynią do dziś.

Wiele musiało upłynąć czasu zanim przejrzałem na oczy. Z perspektywy czasu wiem, że wpojono nam kłamstwa, sądy skrajnie jednostronne o charakterze indoktrynacyjnym. Udało mi się choć częściowo zrzucić ten balast dzięki moim samodzielnym badaniom i poszukiwaniom. Nigdy nie byłem marksistą czy leninistą i nigdy nimi nie zostanę. Dziś jednak w Marksie dostrzegam badacza, naukowca, a nie chorego psychicznie osobnika, domorosłego żula. Poszukiwania prawdy, napotkane fakty zmusiły mnie do rewizji wielu moich poglądów. Dziś jestem zdeklarowanym chrześcijańskim socjalistą. Stoję na stanowisku, że społeczeństwo winno rozwijać się i funkcjonować w oparciu o chrześcijańskie wartości, a w życiu gospodarczym zauważam potrzebę aktywnej roli państwa.

Orientacja religijna.

Pochodzę z rodziny katolickich agnostyków. Ani moja rodzina, ani miejscowość, w której mieszkałem nie sprzyjała zdrowej duchowości. Społeczność była po prostu przewrotna, dewocyjna. Dominowała w niej religijność, ale życie tych ludzi było zaprzeczeniem mocy bożej. Jednakże na początku lat 90. opowiedziałem się jasno za Chrystusem. Jestem chrześcijaninem ewangelicznym z wyboru.